piątek, 8 czerwca 2018

[KP]
Cause I am the opposite of amnesia


Jessamine Merrick - Cavanaugh
We'll go down in history; Remember me for centuries
24.08.1993 ● Chicago ● Nowy Jork ● nowe mieszkanie na Staten Island (1) (2) (3) ● Rzucone studia na Uniwersytecie Paryskim ● Podróż pociągami po Europie ● przeszła liczne kursy z dziedziny projektowania ● DAWNIEJ PROJEKTANTKA MODY ALTERNATYWNEJ ● AUTORKA KOMIKSU O WILKACH I SMOKACH ● Rozwódka i ponowna mężatka (tym razem z przypadku) ● pracuje w wydawnictwie literackim jako ilustratorka książek ● czasami jako tłumaczka z języka francuskiego ● Bzika na punkcie Francji przeniosła na Hiszpanię ● Ma zwariowanego kota, który nienawidzi mężczyzn, Castiela; kotkę Mercedes, która właściwie nie jest jej oraz pingwinka, którego wychowuje nowojorskie zoo, amoura ● Poprzednie karty: (1) (2● Notki: 1. Kradzież kota 2. Bumerang 3. Ślub 4. 14 luty 5. Królowa 6. Vegas 7. Goodbye ● Powiązania
She stands out when she walks; 
She's making an impression; 
Every day when gets up; 
She shines like the sun
Mieszkała ze starszym bratem, z którym kłóciła się częściej niż wszelkie ustawy przewidują. Miała własny pokój, w którym nigdy nie potrafiła utrzymać porządku. Kartki, zeszyty, książki i komiksy walały się po podłodze. Ubrania miała upchnięte w szafie i zazwyczaj chodziła w pogiętych (bo nie lubiła marnować czasu na prasowanie). Oglądała zbyt dużo seriali, bo nie lubiła filmów. I spała na wygodnym materacu, ponieważ bała się potworów spod łóżka. Zarywała noce na rysowaniu, a swoje prace potem gubiła. Dużo czytała i nie chwaliła się na prawo i lewo.
Do szkoły dojeżdżała metrem, słuchając piosenek Eda Sheerana, którego oficjalnie nie lubiła i wciąż nie lubi. Marudziła na moherowe berety, które zajmowały wszystkie wolne miejsca i na studentów, którzy zachowywali się zbyt głośno i zbyt wulgarnie.
W szkole spędzała tylko tyle czasu, ile naprawdę musiała. Nigdy więcej i nigdy mniej. Często się spóźniała na pierwsze lekcje albo zrywała z ostatnich. Podczas zajęć wszystko potrafiło ją rozkojarzyć, a kolorowymi markerami - którymi zaznaczała tylko najważniejsze fragmenty - bazgrała po okładkach książek i zeszytów. Zielony jest dla rzeczy które rozumiem. Żółty dla "pracuję nad tym", a ... Czerwony oznacza, że nie mam bladego pojęcia. Przeważnie używam czerwonego. Ledwo przechodziła z klasy do klasy, chociaż i tak najwięcej problemów miała z wychowaniem fizycznym, ponieważ nie rozumiała (i nie zrozumie do tej pory) idei sportów zespołowych. Dlaczego każdy z nich nie weźmie sobie piłki?!
Nigdy nie interesowały jej szkolne dramaty. Nie należała do żadnej z grup społecznych i bardzo się z tego cieszyła. Właściwie, to nawet nie lubiła ludzi, jednak zawsze pełno osób się koło niej kręciło. Zawsze stawała w obronie słabszych, tym samym narażając się na ataki, którymi niekoniecznie się przejmowała. Brakowało jej instynktu samozachowawczego, a jeśli czegoś naprawdę chciała, to była w stanie wejść do samego piekła.
Wszystko zmieniło się w ostatniej klasie. Podczas wakacji, które poprzedzały rok szkolny, jej życie wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Dowiedziała się, że ma drugiego brata, który wraz z matką przeprowadził się do Chicago. Zamieszkała z ojcem i jego nową rodziną, co było dla niej kompletną nowością. Przy Zachariaszu nieco się uspokoiła i wyciszyła. To on stał się szkolną gwiazdą, choć łatwego zadania nie miał, bo wszyscy patrzyli na niego przez pryzmat siostry. 
Nie pytaj próżno, bo nikt się nie dowie, 
Jaki nam koniec zgotują bogowie
Skończywszy (ledwo) szkołę, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i tyle widziano ją w Chicago. Postawiła wszystko na jedną kartę - kupiła bilet do ukochanego Paryża i zapisała się na tamtejszy uniwersytet. Podczas wakacji zwiedziła stolice zachodnich państw Europy i od nowego roku akademickiego z pozytywnym nastawieniem poszła na studia. 
Jej studencka kariera nie trwała zbyt długo. Odpadła pod koniec pierwszego roku, mając serdecznie dość ciągłej nauki, ciągłego stresu i egzaminów. A jako, że nigdy orłem nie była, nie miała zamiaru się dłuższej z tym męczyć.
Spakowała rzeczy i ze swoim chłopakiem wyjechali na podbój stolic środkowej Europy. Wrócili, wzięli szybki ślub i pojechali dalej. Podczas miesiąca miodowego, który trwał znacznie dłużej niż trzydzieści jeden dni, zwiedzili Europę Wschodnią. Szczęśliwi i jeszcze bardziej zakochani wrócili do Paryża. 
Sielanka nie trwała długo. Nie potrafili dojść do porozumienia tylko na jednej płaszczyźnie. Jessie była typem monogamistki, natomiast Gabriel wolał poligamię. Zraniona i wściekła, po spędzeniu nocy na lotnisku, znów postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała. 
Carpe diem
W Nowym Jorku w końcu wydała komiks o wilkach i smokach, co od zawsze było jej marzeniem. Może wielkiego sukcesu nie odniosła, ale do tej pory niektórzy proszą ją o autograf. Pracowała jako projektantka mody alternatywnej i miała za sobą dwa pokazy, które były całkiem udane. Pracowała dla firmy Red Wedding i świetnie się przy tym bawiła.
Mieszkała na Staten Island i miała widok na Zatokę Nowojorską. Specjalnie wybrała tę dzielnicę, ponieważ wszędzie miała daleko, a ludziom nie chciało się jej odwiedzać. Długie dojazdy do firmy i do centrum nie stanowiły przeszkody. Pokochała jazdę po mostach za specyficzny klimat, którego wciąż nie potrafi opisać.
To tutaj w końcu otworzyła się na ludzi. Poznała obecnych przyjaciół i świetnie się bawiła. Odzyskała uczuciową stabilizację, wyszła z dołka i zaczęła imprezować. W jej życiu zakręciło się stanowczo zbyt wielu mężczyzn, a jej uczucia znów zwariowały.
Opuściła Nowy Jork, bo musiała pomóc pozbierać się bratu. Tym razem, to on potrzebował jej opieki. Była przy nim. Wspierała go. A kiedy i on stanął na nogi, to znów wróciła do Nowego Jorku. 
I was gonna say something; 
That would solve all our problems; 
But then I got drunk; 
And I forgot what I was talking about
Nie jest łatwo wyleczyć złamane serce. Ale ukochany sam wybrał. Czekała na niego, lecz się nie zjawił. Dlatego, zgodnie ze swoją obietnicą, ułożyła sobie życie na nowo. Przy boku męża, którego częściej ma ochotę zamordować i zakopać w ogródku niż pocałować, właściwie jest całkiem szczęśliwa. I nie potrafi odpowiedzieć dlaczego nie chce się z nim rozwieść. Tym bardziej, że ślub odbył się w Vegas po wypiciu zbyt wielu kolorowych drinków.
Zmieniła zawód i rzuciła się w wir nowej pracy i nowych obowiązków. Wszystko byłoby dobrze, gdyby mężuś nie wrzeszczał od samego rana do telefonu i nie odbierał jej cennych godzin ze snu. W sypialni znów ma materac ale tym razem nie dzieli go z kotem (który jest zbyt zajęty romansowaniem z kotką) tylko z mężem. Stara się utrzymywać porządek. I prawie jej się to udaje, bo największy bałagan ma w swoim prywatnym pokoju i na biurku.
Niby wciąż brzydzi się komercją i robi wszystko, byleby tylko się nie sprzedać. Lecz nie przeszkadza jej to, aby słuchać Luisa Fonsi`ego, Alvaro Soler, Enrique Iglesiasa, Eda Sheerana, Aronchup`y i Wham! i tańczyć przy ich piosenkach podczas gotowania czy innych pracach w domu. Z winy męża nieświadomie nuci utwory Backstreet Boys. Zazwyczaj, kiedy powinna być zupełnie cicho. Wciąż brzydzi się ciem i motylków. Wciąż robi jej się słabo na widok szerszeni. I wciąż marzy o romantycznych wieczorach przy kominku i spacerach plażą o zachodzie słońca, do czego nigdy się nie przyzna.


And I can't stop till the whole world knows my name; Because I was only born inside my dreams
SZKLANKa zawsze DO POŁOWY PEŁNa ● METR SIEDEMDZIESIĄT TRZY CHODZĄCEGO OPTYMIZMU ● SILNA I NIEZALEŻNA KOBIETA Z ZAPĘDAMI FEMINISTYCZNYMI, KTÓRE KOŃCZĄ SIĘ, KIEDY POTRZEBA MĘŻCZYZNY DO POMOCY ● TYLKO CZASAMI NADUŻYWA CZERWONEGO WINA ● POSIADA ZAWIESZKĘ DO KLUCZY Z RAINBOW DASH, KTÓRA PODOBNO PRZYNOSI JEJ SZCZĘŚCIE ● SWOIM MINI COOPEREM STARA SIĘ JEŹDZIĆ PRZEPISOWO, LECZ NIE ZAWSZE JEJ TO WYCHODZI ● Fanka Chicago Shamrox ● Co niedziela chodzi do kościoła ● W piątki nie jada mięsa ● Nawrót koszmarów sennych, przez co jest jeszcze bardziej niewyspana ● pierwszą kawę zawsze pije w kubku, który dostała jako prezent ślubny od drugiego męża (sama dała mu taki● nie lubi bransoletek i pierścionków

Autorskie gadanie (01.06)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz