Była utrapieniem, przez które rodzice nie mogli spać po nocach. Już jako dziecko ciągnęła koleżanki za warkocze. Mocno zaciskała piąstki i z całej siły ciągnęła, aż zaczynały wrzeszczeć i piszczeć. Zazwyczaj wtedy zostawiały zabawki, które właśnie sobie upatrzyła. Jeśli nie, to ciągnęła w taki sposób, aby wyrwać włosy. Na chłopców miała inny sposób - ich kopała między nogi. Na nic były prośby, kary, a nawet groźby. Wzruszała ramionami, rzucała przepraszam i dalej robiła to samo. Z wiekiem było tylko gorzej. Zawsze wiedziała, że jest lepsza od innych. Miała markowe ubrania, drogie gadżety i zagraniczne wycieczki. Dzieci jej nie lubiły. Lubiły jej pieniądze, więc kupiła sobie znajomych i wcale jej to nie przeszkadzało. Dzieciaki robiły co chciała, a ona miała kim rządzić i rozmawiać.
W szkole średniej z przemądrzałej zołzy stała się złośliwą wiedźmą. Znalazła sobie nowych znajomych, z którymi rządziła szkołą. Teoretycznie była przyjaźnie do wszystkich nastawiona, ale kiedy naprawdę się wkurzyła, a dość łatwo wyprowadzić ją z równowagi, to nie miała problemu, aby zrobić komuś spłuczkę w szkolnej łazience albo zatrzasnąć w szafce. Ubierała się wyzywająco, świeciła dekoltem i lubiła pokazywać nogi, które świetne wyglądały zarówno w szpilkach, jak i martensach. Mając szesnaście lat, wypłaciła z konta mamy pieniądze, które co miesiąc ojciec przelewał na jej utrzymanie. Spakowała niewielki plecak i ze znajomymi wyjechała na Coachellę. Wydała wszystko, a po powrocie do domu dostała taki opieprz, że wciąż dudni jej w głowie, kiedy tylko o tym wspomni. Dlatego na kolejny festiwal postanowiła zarobić sama.
Swoją przygodę z pracą zaczęła jako animatorka dla dzieci. Z pomocą finansową rodziców i starszego brata zrobiła kurs, za który w dość szybkim tempie im oddała. Wróżono jej wielką karierę. Podejście miała, a dzieciaki ją uwielbiały. Godzinami mogłyby się z nią bawić, słuchać wymyślonych historii albo grzecznie siedzieć, kiedy malowała na ich buźkach jakieś wzorki i obrazki. W pracy zawsze się uśmiechała, a na durnowate pomysły rodziców w najgorszym razie jedynie wywracała oczami. Na pierwszy rzut oka wyglądało, że praca z dzieciakami jest spełnieniem jej marzeń. Była milsza, spokojniejsza i nie okazywała na dosłownie każdym kroku swojego buntu przeciw wszystkiemu, co ją otaczało. I tylko nieliczni wiedzieli, że Klara wcale dzieci nie lubi. Za to bardzo lubi pieniądze, a na animacjach zarabiała naprawdę sporo. Mając dziewiętnaście lat została show animatorem w jednym z hoteli, bo na tym zarabiała jeszcze więcej.
Mając dwadzieścia lat znała wszystkich barmanów z lokali, do których najczęściej chodziła. W nowych, do których dopiero trafiła, szybko nawiązywała znajomości, które bywały bardzo przydatne. Miała tańsze i lepsze drinki, a tych nigdy nie odmawiała. Miała też z kim rozmawiać, kiedy wszyscy znajomi wychodzili na papierosa i przepadali na długie minuty. Dzięki znajomościom udało jej się wkręcić w epizodyczną rolę w serialu.
Była pracowitą typową studentką. Dużo spała i jeszcze więcej imprezowała, chodziła na zajęcia i do pracy, a przy tym narzekała ile to nie ma do zrobienia. Kiedy wszyscy w rodzinie sądzili, że studiuje pedagogię, aby potem móc pracować z dziećmi, ona świetnie się bawiła na zupełnie innym kierunku.
Rok temu rozpoczęła nowe, dorosłe życie, w które weszła, robiąc show w swoim stylu. Zerwała z narzeczonym, który ją zdradził, przeniosła się z uroczej kawalerki, którą wynajmowali razem, do większego mieszkania i rozpoczęła staż w stacji telewizyjnej. Rzuciła się w wir pracy i nowych obowiązków, byleby tylko nie rozmyślać o złamanym sercu i pustych kątach. Kilka tygodni temu kupiła sobie kota. Teraz przynajmniej nie opróżnia butelki wina w samotności, a jej kariera nabrała takiego rozpędu, że prowadzi własny program rozrywkowy oraz est zapraszana na różne festiwale w roli konferansjerki.

Klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz