

Franklyn MacKenzie15.06.1961-17.03.2019† + Profesor astrofizyki i astronauta + My beloved daughter, I love you always and everywhere
Remember, my sweet star, dad is and always will be
Dzień, w którym dowiedziałam się o twojej śmierci, był najgorszym w całym moim życiu. W jednej chwili wszystko było idealnie. Świetnie bawiłam się w dzień świętego Patryka. W następnej odebrałam telefon od zrozpaczonej matki, która powiedziała mi, co się stało. Nie wierzyłam w to. Nie chciałam uwierzyć w tamtej chwili, nie chciałam uwierzyć, kiedy siedziałam w samolocie, kiedy biegłam z lotniska do samochodu Harvey`a i kiedy znalazłam się w naszym domu. Nie wierzyłam, kiedy widziałam zapłakaną Eleanor, która niczym mantrę powtarzała on już nie wróci. Nie wierzyłam nawet, kiedy stałam na cmentarzu, a trumna z Twoim ciałem była spuszczana do dołu w ziemi. Uwierzyłam, kiedy wszyscy poszli na stypę do naszego domu, a ja zostałam sama na cmentarzu. Kiedy zobaczyłam kawałek marmuru z wygrawerowanym Twoim nazwiskiem.
Nawet nie wyobrażasz sobie, jak ciężko mi było odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo brakowało mi Twojego głos, Twoich rad i żartów. Nie wiedziałam, co robić, prócz tego, że muszę zaopiekować się Eleanor. Ja straciłam ojca, ona miłość swojego życia. Nie było dobrze, tato. Ale poradziłyśmy sobie, wiesz? Zaczęłyśmy się dogadywać i udało nam się przetrwać ten trudny czas.
Nie spodziewałam się, że los odbierze mi Cię tak szybko. Sądziłam, że będziesz przy mnie, będziesz mnie wspierał, a kiedy nie będę wiedziała co robić, to poprowadzisz mnie, nawet za rękę, co miałeś w zwyczaju. Po Twoim odejściu podejmowanie decyzji stało się jeszcze trudniejsze. Szczególnie, kiedy stanęłam na rozdrożu i przyszło mi wybierać pomiędzy nauką a miłością. Posłuchałam jednak głosu serca, co zwykłeś mi w takich chwilach radzić. Postawiłam wszystko na jedną kartę i... udało się.
Oczywiściłam Twoje nazwisko. Już nie mówią, że zginąłeś przez to, że nie umiałeś powstrzymać się od picia. Już wszyscy mi wierzą, że to był wypadek. I chociaż wiem coś, czego nigdy wolałabym się nie dowiedzieć i chociaż mnie to niszczy od środka, to nie spocznę, póki nie doprowadzę tej sprawy do końca, a bezpośredni sprawca nie zapłaci za to najwyższej kary.


Eleanor MacKenzie25.08.1963 + Profesor oceanografii + You don't feel special. My mother prefers everyone to me.
Nie ukrywajmy, mamo. Nigdy nie było między nami dobrze. Nigdy nie miałyśmy typowych relacji, jakie powinny mieć matki z córkami. Mimo że jestem Twoją córką, to nie przepadałaś za mną. Uważałaś, że pojawiłam się na tym świecie stanowczo za szybko. Nigdy nie byłam Twoją idealną córeczką. Chociaż byłam grzeczną dziewczynką w uroczych sukieneczkach, to Tobie ciągle było mało. Irytowało Cię, że musisz się mną opiekować. Irytowało Cię, kiedy zadawałam Ci różne pytania. Nawet się z tym nie kryłaś. Pamiętam też, jak zwalałaś cały ciężar opieki na ojca, który - chociaż nie był tym zachwycony - sprostał zadaniu. Byłam jego Gwiazdką i sądzę, że to też był powód do Twojej zazdrości. Pragnęłaś mieć Franka tylko dla siebie, móc się nim cieszyć i nie musieć się dzielić, nawet z własną córką.
Frank był osobą, która trzymała naszą rodzinę razem. Bez niego obie nie wiedziałyśmy, co robić. Z tymże Ty całkiem się załamałaś. Kiedy Ty płakałaś i mówiłaś, że nie masz po co żyć, ja robiłam wszystko, byleby jeszcze nie stracić matki, nawet takiej jak Ty. Nie mogłam stracić kolejnego rodzica. Wiedziałam też, że Frank chciałby, aby się Tobą zaopiekowała. I to zrobiłam. Porzuciłam swoje plany, aby Ci pomóc. Wyjechałam z Tobą do Nowego Jorku, patrzyłam, jak rzucasz pracę na uniwersytecie i stajesz się zwykłą kwiaciarką. Praca tam uspokajała Cię. Robiłaś prześliczne wiązanki, które sprzedałaś ludziom, a ja cieszyłam się, że powoli wstajesz na nogi. Byłam z Ciebie dumna, kiedy oznajmiłaś, że czas wrócić do kariery naukowej.
Między nami nigdy nie było i nigdy nie będzie kolorowo. Jednak strata Franka zbliżyła nas do siebie. Już nie patrzysz na mnie z taką pogardą. Nie umiesz okazywać uczuć, ale widzę, że się starasz. Lubię nasze wyjścia do kawiarni czy na lunch. Polubiłam nawet rozmowy z Tobą. I chociaż czasami wciąż krytykujesz mnie, moje wybory i moich znajomych, to... I tak Cię kocham mamo. Kocham i zawsze będę o Ciebie dbała. Dlatego nie mogę Ci powiedzieć tego, czego dowiedziałam się w Bostonie. Ja z tą tajemnicą sobie poradzę, Ty... Ty nie dałabyś rady.

Thomas HenningsenTrzydziestotrzyletni Niemiec + Podróżnik + Oops, I think I loved you ... It was too perfect.
Pojawiłeś się w moim życiu zupełnie niespodziewanie. Wtragnąłeś, burząc dosłownie wszystko, w co do tej pory wierzyłam. Przy Tobie wszystko było inne, lepsze. Dałeś mi wszystko, a nawet jeszcze więcej. Sprawiłeś, że moje serce zabiło mocniej, a cały mój system wartości przewwrócił się do góry nogami. Miałam przy Tobie wszystko, czego zawsze chciałam i czego pragnęłam. Wierzyłam, że może nam się udać. Wierzyłam, że będziemy szczęśliwi. Zawsze chciałam takiego związku, jaki mieli moi rodzice. Chciałam być Eleanor, która poznała swojego Franka. Sądziłam, że to Ty nim jesteś. Sądziłam, że wszystkie przeciwności losu pokonamy razem, że nasze wspólne życie będzie cudowne. Oddałam Ci swoje serce. Nie wzięłam pod uwagę tylko jednego - ja wcale nie jestem jak Eleanor czy Frank. Oni stawiali miłość na równi z nauką. Ja tak nie umiem. Dla mnie, to nauka jest na pierwszym miejscu, dopiero potem jest miłość.
I nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym, aby było inaczej. Jak bardzo chciałabym móc postawić Cię na pierwszym miejscu i całe moje życie podporządkować Tobie... Ale nie potrafiłam.
Chciałabym powiedzieć, że żałuję, że tak postąpiłam. Chciałabym powiedzieć, że mi głupio, że teraz postąpiłabym inaczej. Ale nigdy nie potrafiłam Cię okłamywać. Chociaż serce boli, wiem, że to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Dla Ciebie, dla mnie. Dla nas. Mając do wyboru albo miłość, albo naukę... Wybrałabym naukę. Wtedy, teraz i w przyszłości. Nie oczekuję, że mi wybaczysz. Nie oczekuję, że spojrzysz na mnie bez nienawiści, że będziesz w stanie ze mną normalnie porozmawiać. Nie oczekuję, że nagle staniemy się najlepszymi przyjaciółmi. Niczego nie oczekuję. Nie będę prosiła o wybaczenie, nie będę Cię przepraszała. Nie będę prosiła, abyś mnie zrozumiał. Nie będę klepała Cię po głowie i zapewniała, że spotkasz kogoś lepszego ode mnie. Uważam, że decyzja, którą podjęłam, była najlepszą, jaką mogłam podjąć. I cieszę się, że nasz związek zakończył się wtedy, kiedy nie było jeszcze aż tak poważnie.
Mimo wszystko mam jedynie nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz. I, że spotkasz kogoś, kto doceni Ciebie oraz wszystko, co robisz. Jesteś cudownym mężczyzną. Najlepszym, jakiego może wymarzyć sobie kobieta. Ale... nie dla mnie. Oczekiwaliśmy od życia i od siebie nawzajem rzeczy, którym nie potrafiliśmy sprostać. I chociaż zdarzają się dni, że tęsknię za Tobą, za tym, jakie wtedy było wszystko proste, nieskomplikowane i... radosne. Jednak wiem, że ta sielanka zakończyłaby się wcześniej, czy później. Na zawsze pozostaniesz ważną osobą w moim sercu.
Chcę, abyś był szczęśliwy. I spotkał kogoś, kto da Ci to wszystko, czego ja nie mogłam Ci dać. Bo Ty, jak nikt inny, zasługujesz na szczęście, Tommy.


Leonardo HuntingtonCzterdziestojednoletni Anglik + Profesor astrofizyki + My pride has built a wall so strong You can't break through. Is there really no chance To start once again?
Pamiętam Cię. Przychodziłeś do mojego ojca i zamykaliście się w jego gabinecie na długie godziny. Mama kręciła nosem, bo zamówiona kolacja wystygła, a Wy nawet nie raczyliście wyjść. Tata nie lubił, kiedy mu się przeszkadzało. Twierdził, że gubi wenę, a kiedy gubi wenę, to nie może dalej pracować. Nie lubiłam, kiedy przychodziłeś. Czułam się zazdrosna. Tata nie rozmawiał ze mną, nie dyskutowaliśmy o ważnych sprawach, bo był zajęty rozmowami z Tobą. Wiem, że miał bardzo wielu zdolnych studentów, ale to z Ciebie był najbardziej dumny. Czasami miałam wrażenie, że traktował Cię niczym syna, którego nigdy nie miał. Wpajał Ci wiedzę, naprowadzał na nowe teorie, korygował błędy. Pozwalał Ci nawet zaglądać do swoich zeszytów, do których nikt, nawet mama, nie miał dostępu. Twierdził, że wyczytamy mu literki i znaczki, co zakończyłoby się tragedią. Pamiętam, jak pękał z dumy, kiedy udało Ci się obronić doktorat. Pamiętam, jaki chodził zadowolony, kiedy dokonywałeś nowych odkryć. Zawsze powtarzał, że jeśli ktokolwiek miałby go zastąpić, to właśnie Ty.
Pamiętam nasz ostatni wspólny wieczór. Siedzieliśmy w trójkę w gabinecie Franka. Pamiętam nasze rozmowy o gwiazdach i o wszechświecie. Pamiętam Twój głos, kiedy z zafascynowaniem opowiadałeś o nowej teorii dotyczącej wielkiego wybuchu. Pamiętam, jak powiedziałeś, że widzisz we mnie ogromny potencjał, a tata po raz kolejny prawie pękł z dumy. Jego najzdolniejszy uczeń chwalił jego Gwiazdkę. Nie sądziłam, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują.
Zaskoczyła mnie wiadomość od Ciebie. Dobrze mi się żyło w Nowym Jorku. Na studiach było dobrze, w życiu prywantym w końcu odnalazłam spokój. Wszystko było idealne. Pamiętam, co mi wtedy powiedziałeś. Frank chciałby, abyś uczestniczyła w tych badaniach, dołączysz do mojego zespołu?. Nie było łatwo porzucić wszystko - miłość, przyjaciół, nowe mieszkanie. Ale przecież od zawsze taki był plan. Kariera naukowa na pierwszym miejscu.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie po latach. Nie przypominałeś tego młodego-dorosłego doktorka, a przede wszystkim nie miałeś już tych wielkich i śmiesznych okularów, bez których - jeśli wierzyć Frankowi - byłeś ślepy niczym kret. Ja już nie byłam tą głupiutką nastolatką. Oboje się zmieniliśmy. Pamiętam też pierwsze spotkanie z Twoją żoną. Do swojej przyjaciółki powiedziała, że wyglądam jak ladacznica i pewnie jestem od podawania kawy... Cóż, wielkie było jej zdziwienie, kiedy dowiedziała się prawdy.
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy mnie dotknąłeś. Długie godziny spędzone na wpatrywaniu się w niebo przez teleskop dały się we znaki. Kark bolał niemiłosiernie, ale Twoje ciepłe palce ukoiły mój ból. Pamiętam Twój cichy głos, kiedy mówiłeś, że powinniśmy odpocząć. Pamiętam pierwszego niewinnego całusa, którego Ci dałam, kiedy udało nam się odszyfrować szlaczki taty i nasze badania w końcu mogły ruszyć dalej.
Nocami często wracam do naszego pierwszego prawdziwego pocałunku. Do Twoich miękkich ust, silnych dłoni. Pamiętam, co Ci wtedy powiedziałam nie powinniśmy. I wiesz co? Miałam rację. Miałam cholerą rację, bo zawsze ją mam. To nigdy nie powinno się zdarzyć. To od samego początku było skazane na niepowodzenie. Zakazane romanse tylko w filmach kończą się szczęśliwie. My nigdy nie powinniśmy istnieć. Ty miałeś żonę, a ja byłam tylko Twoją studentką.
Twoje słowa wciąż huczą mi w głowie. Byłabym w stanie wybaczyć Ci wszystko. Wszystko, rozumiesz? To, że okłamywałeś mnie, że odejdziesz od żony, choć nic nie robiłeś w tym kierunku. To, że podrywałeś inne studentki, żeby niby prawda nie wyszła na jaw. Wszystko. Oprócz tego... I chociaż skręca mnie z bólu, to wiem, że nigdy Ci nie zapomnę, że to właśnie Ty przyczyniłeś się do śmierci mojego ojca. Ty, którego traktował niczym własnego syna. Ty, w którym pokładał ogromne nadzieje i pękał z dumy. Ty, który miałeś zastąpić go w katedrze. Ty, który pokazałeś mi zupełnie nowe oblicze miłości. Ty, który sprawiłeś, że moje serce znów zabiło szybciej. Ty... Jesteś tak samo winny jak ten skurwiel, który go potrącił.
I chociaż chciałabym powiedzieć Ci, że Cię nienawidzę, wykrzyczeć prosto w twarz, że jesteś dla mnie nikim, tak... Nie potrafię nawet na Ciebie spojrzeć.


Alanya AyersDwudziestosześcioletnia Francuzka + Stewardessa + I'll be there for you
('Cause you're there for me too)
Wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką? W sumie jedyną przyjaciółką. Prócz Ciebie otaczają mnie sami mężczyźni, co jest nieco niepokojące. I najlepszą spośród wszystkich moich ex, ale o tym, to na pewno wiesz. Dodam, że byłybyśmy świetną parą, gdybyś nie wolała tego swojego narzeczonego. I chociaż nie pamiętam od czego to wszystko się zaczęło, to nie wymieniłabym Cię na żadną inną. Pokazałaś mi, jak wygląda prawdziwa przyjaźń damsko-damska. Sprawiłaś, że w końcu miałam z kim pogadać o tuszach do rzęs, najlepszych podkładach i od kogo pożyczać buty, kiedy nagle okazywało się, że moje nie pasują do stylizacji. Pamiętam, że od samego początku było fajnie. W końcu, gdyby nie to, to nie utrzymywałabym z Tobą kontaktu. Nadajemy na tych samych falach, maleńka.
W naszej relacji, to ja jestem tą złą. Zachowujesz się fair wobec mnie, ufasz mi, zwierzasz się, a kiedy potrzebujesz pomocy, to wiesz, że ode mnie ją zawsze dostaniesz. Bez oceniania, bez wyciągania pochopnych wniosków, bez niepotrzebnych komentarzy. Możesz zadzwonić nawet o trzeciej nad ranem, a ja odbiorę. I nie, nie dlatego, że jeszcze nie położyłam się spać, tylko dlatego, że mi na Tobie zależy. Chociaż ufam Ci bezgranicznie, chociaż wiem, że mogę na Tobie polegać, a Ty nigdy mnie nie ocenisz i będziesz wpierała. Wiem, że kiedy potrzebuję rady, to otrzymam ją od Ciebie. Wiem, że kiedy świruję, to będziesz potrafiła sprowadzić mnie do parteru. Wiem, że kiedy zacznę przesadzać, Ty mnie ogarniesz.
Ale chociaż kocham Cię, Ty moja wariatko, i ufam Ci, to... nie moge być zawsze z Tobą szczera. Nie mogę powiedzieć Ci wszystkiego, choć czasami bardzo bym chciała. Są w moim życiu takie sekrety, których nie mogę zdradzić. Mam nadzieję, że i to kiedyś zrozumiesz.


Roy MacKenzie19.11.1995 + Matematyk hobbystycznie, muzyk zawodowo + I find you. My big stupid brother, cousin.
Pojawiłeś się w moim życiu, w chwili, w której nie spodziewałam się, że życie mojej rodziny może ulec jakiejkolwiek zmianie. Osiągnęliśmy względny spokój, który został zburzony wraz z Twoim pojawieniem się. Dowiedziawszy się, że mam kuzyna, oczekiwałam wszystkiego. Nie mogłam się doczekać, aż poznam wujka, o którym do tej pory nie miałam pojęcia. Wciąż pamiętam nasze pierwsze rodzinne spotkanie. Pamiętam tę narastającą euforę i tę radość. Chciałam poznać prawdę, a kiedy ją dostałam, nie wiedziała, jak zareagować. Eleanor mnie ostrzegała, że nie będzie to łatwa rozmowa, jednak nie spodziewąłam się aż tego. Wujek Franco wyglądał identycznie co mój ojciec. Poruszał się i uśmiechał w ten sam sposób. Jego głos tak bardzo przypominał Franka, że gdybym nie wiedziała, zapewne myślałabym, że właśnie zobaczyłam swojego ojca. Szybko się przekonałam, że na tym podobieństwa się kończyły. Wiem też, dlaczego ojciec definitywnie uciął z wami kontakt.
Ty jednak nie jesteś swoim ojcem. Jesteś odrębną jednostką i mimo sprzecznych opinii, tak właśnie postanowiłam Cię traktować. Nie żałuję tego. Franco mogę nie lubić, mogę krzywo na niego patrzeć. Ale Ciebie pokochałam. Pokochałam jak starszego, irytującego i nadopiekuńczego brata, którego nigdy nie miałam. I cieszę się, że wdałeś się w tych prawdziwych MacKenzich.


Harvey Grimmes 17.12.1995 + Doktor robotyki + What color is your robot? Just don't say it's gray ...
Znamy się od zawsze. Przyjaźnimy się też od zawsze. Uwielbiam Cię, a Ty uwielbiasz mnie, choć nigdy mi tego nie powiedziałeś. Pamiętam, że już jako małe dzieci świetnie się dogadywaliśmy. Co prawda niszczyłam Ci Twoje rzeźby z piasku, ale za to Ty zabierałeś mi najlepsze foremki! Nasi rodzice nie mogli się dogadać. I albo Ty siedziałeś u mnie, albo ja u Ciebie. Wszystko po to, aby Twoi nie musieli rozmawiać z moimi.
Lata mijały, my dorastaliśmy. Nie było nam łatwo. Ja miałam na głowie Eleanor i głowę pełną ideałów, a Ty... Ty byłeś czarnoskórym gejem, w dodatku kujonem, w zwykłym liceum. Ale mieliśmy siebie. Ty byłeś tym od genialnych pomysłów, ja tą, co nie bała się nadać im życia. Lata mijały, a my wyszliśmy na ludzi.
Wciąż jesteś moim najlepszym przyjacielem. Wciąż uwielbiam spędzać u Ciebie noce, które poświęcamy na rozmowach o superbohaterach. Ale wiesz co? Sądziłam, że w tym wieku poznam Twojego wybranka serca. Prawdziwego, a nie zbudowanego przez Ciebie.


Joey Geller28.06.1995 + Fizyk teoretyczny z wykształcenia, właściciel sklepu z komiksami z zamiłowania + You are the handsomest and sweetest nerd I know.
Poznaliśmy się w liceum. Pierwsze randki, pierwsze skradzione pocałunki, pierwsze nocne spacery... Wszystko było na swoim miejscu. Właśnie, było. Z perspektywy czasu sądzę, że MY nigdy nie powinniśmy istnieć. Zawsze to była bardziej przyjaźń niż romans i nawet nie próbuj temu zaprzeczać. Rozumieliśmy się doskonale. Idealnie pasowałeś do mojej paczki, którą stworzyłam razem z Harveyem. Byłeś powiewem świeżości, którego brakowało w naszym towarzystwie. Byłeś tak samo mądry, miałeś świetne udoskonalenia naszych pomysłów, ponadto uwielbiałeś komiksy, w których doszukiwałeś się praw fizyki.
Akurat ja jestem tą osobą, która nigdy nie zrozumie Twojej decyzji. Byłeś świetnym fizykiem, odnosiłeś wielkie sukcesy i nagle... Po prostu to rzuciłeś. Rozumiem zamiłowanie do komiksów, ale czy naprawdę warto było porzucać karierę naukową dla tego sklepu? Ale, co ja tam wiem. Rób, jak uważasz. Tylko potem nie płacz, że popełniłeś największy błąd w swoim życiu! Nawet robot od Harveya nie zaklei tej dziury w sercu i straconych lat.


Franco MacKenzie15.06.1961 + Inżynier + There's n-n-n-n-n-n-no way. No way. Oh, no way.
Jesteś tylko inżynierem, a mądrzysz się tak, jakbyś co najmniej miał doktora. Wyglądasz jak mój ojciec. Poruszasz się w ten sam sposób, uśmiechasz się tak samo, ba! Nawet kiedy mówisz, to gestykulujesz w bardzo podobny sposób. Nawet głosy macie podobne. Jednak wystarczy moment, w którym zaczynasz wypowiadać słowa i już wiadomo, że z Frankiem nie masz nic wspólnego. Jesteś czarną owcą tej rodziny. I nie rób z siebie ofiary, drogi wujku. Wszyscy dobrze wiemy, że jak nikt inny zasługujesz na to miano. Nie wiem, co dokładnie zaszło pomiędzy Tobą a moim ojcem. Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem. Ale wiem, co próbowałeś zrobić mi. I wiesz co? Wypchaj się. Im bardziej będziesz próbował mnie pogrążyć, tym większy napotkasz opór. Im więcej będziesz próbował mi odebrać, tym większą będę miała ochotę Ci dokopać. Nie myśl sobie, że mnie pokonasz, a jeśli spróbujesz skrzywdzić Eleanor... Niech ten Twój Bóg ma Cię w opiece. Nawet nie wiesz, kochany wujku, z kim zadarłeś. Ja się na pewno nie poddam, a Ty?


Caroline MacKenzie15.06.1968 + Doktorka biotechnologii + There's n-n-n-n-n-n-no way. No way. Oh, no way.
Droga ciociu, jesteś elegancką, dostojną i pełną wdzięku kobietą. Zawsze jesteś dobrze ubrana, masz nienaganne maniery. Wysławiasz się na najwyższym poziomie i nigdy nie mówisz nieproszona. Jesteś kobietą idealną, a przynajmniej takie sprawiasz wrażenie. Problem w tym, że... to wszystko kłamstwo. Masz maskę idealnej, a tak naprawdę jesteś taka sama, co ten Twój mąż. Pełna obłudy i zła w sercu. Możesz mówić sobie, co tylko chcesz, ale mimo wszystko nawet nie dorastasz do pięt Eleanor. Ona zawsze będzie od Ciebie lepsza. Cokolwiek byś nie zrobiła, czegokolwiek byś nie powiedziała i tak zawsze będziesz krok po mojej matce. Nie próbuj kopać pod nią dołków, nie podkładaj jej świń pod nogi i nie próbuj jej oczerniać. Nie rozoumiem dlaczego w ogóle z nią rywalizujesz, ale to dziwne pragnienie wygranej za wszelką cenę w końcu doprowadzi do Twojego upadku. Ja póki co milszę, przypatruję się tej sytuacji z boku, ale jeśli przesadzisz, choć jeden raz przesadzisz, to nawet Roy nie zdoła mnie powstrzymać.


Hudson ChambersStarszy niż wygląda + Właściciel jakiejś firmy i pilot + You give the money, I get the Nobel Prize.
Fundusze na sprzęt badawczy dla uczelni są bardzo ważne. Nie mając odpowiedniego sprzętu, badania stoją w miejscu, co skutkuje brakiem postępu. Tamten bankiet był dla wszystkich bardzo ważny. Ta banda starych dziadów wysłała mnie na pierwszy ogień, sądząc, że tylko do tego się nadaję. Zabolało. I kiedy zwyczajnie chciałam się stamtąd zerwać, Ty stanąłeś w drzwiach. Było... miło. Naprawdę miło. Powiedziałeś, że przypominam Twoją narzeczoną. Ale wiesz co? Poznałam Mirandę, która przyszła spóźniona i wcale nie jesteśmy do siebie podobne. Za pieniądze dziękuję, bo dzięki nim udało mi się dokończyć badania. I mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zawitacie na bankiet, abym mogła osobiście podziękować.


Tyler BringhtonPrawie trzydzieści na karku + Właściciel baru Aggie + You gave me something wonderful. Thank you.
Nie myśl sobie, że Cię nie pamiętam. Pamiętam Cię doskonale. Muszę przyznać, że nie przepadałam za Tobą. Wolałam siedzieć z dorosłymi niż z Tobą i Twoją siostrą. Aggie była fajna. Miała fajne zabawki, ale nie zawsze rozumiała, co do niej mówię. Ty natomiast nie chciałeś siedzieć z dziewczynkami, chociaż nie wiem, dlaczego. Przecież byłam uroczym dzieckiem. Z wiekiem było coraz lepiej. Wszyscy dorastaliśmy. Z Aggie dogadywałam się coraz lepiej, a Ciebie głównie nie było, bo przesiadywałeś ze swoimi znajomymi. Nie mogłam Cię za to winić. Zresztą, gdybym mogła, to też spędzałabym ten czas w zupełnie inny sposób. Aggie była świetna, jednak czasami chciałam zwyczajnie wyjść z Waszego mieszkania i iść na miasto, na co jej zawsze brakowało odawgi.
Wiesz, że pamiętam tamten wieczór? Kiedy stwierdziłam, że jesteś podobny do Thora, to nie mogłam się powstrzymać. Byliśmy młodzi, rodziców nie było, a wino było takie dobre... Z pamięci chyba nigdy nie wyprę Twojej przerażonej miny, kiedy zorientowaliśmy się, że jednak moi rodzice postanowili wrócić nieco wcześniej.
Nie wiem, dlaczego wtedy nie poszedłeś z resztą. Pogrzeb dla wszystkich był bardzo trudnym dniem. Chciałam zostać sama. Sądziłam, że jestem, dlatego pozwoliłam sobie na tę chwilę słabości. Nie sądziłam jednak, że moje uczucia i emocje wymknął się spod kontroli. Byłeś świadkiem mojego wybuchu na cmentarzu, a potem jeszcze kolejnego w moim domu. Ale, sam powiedz, jak oni wszyscy mogli się uśmiechać, śmiać się, swobodnie rozmawiać, kiedy ciało mojego ojca spoczywało kilkanaście metrów pod ziemią? Jak oni mogli jeść i pić, kiedy ciało Franka stawało się pożywieniem dla robaków?
Nie jestem głupia. Nawet wtedy starałam się myśleć racjonalnie. Ale - czego nie musisz wiedzieć i nigdy Ci nie powiem - nie wiem, co stałoby się, gdybyś wtedy nie wszedł do łazienki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz